Taka wczesna wiosna, jeszcze prawie przedwiośnie, nie ma wiele kolorów. Nawet zieleń roślin zimozielonych wygląda blado i jest taka uśpiona. Na taką bujną, soczystą zieleń trzeba jeszcze trochę poczekać.
Niedzielny spacer po Łazienkach Królewskich. Uroczy. Piękna pogoda przyciągnęła wiele osób spragnionych kontaktu z przyrodą. Spokój, jakaś łagodność. Można tu zapomnieć na chwilę o całych okropnościach tego świata. Przyroda budzi się do życia. Naturalna odnowa. Taka nadzieja, potrzebna
każdemu.
Można oddać się błogiemu lenistwu, tak bez wyrzutów sumienia. Tylko obserwacja krajobrazu, architektury, ludzi, natury. Obcowanie z historią. Nawet rozmowy jakoś milkną, bo ludzie zatopieni w myślach, w skupieniu, w sobie. Bez pośpiechu. Trzeba tu wrócić w pełni lata i zobaczyć to magiczne miejsce i ogrody w pełnej krasie.
Warszawa. Oddalona od naszego miasta, ale przecież taka bliska. Właściwie każdy z nas co jakiś czas udaje się do stolicy. Rodzina, interesy, nauka, kierunek dalszej podróży, wielkomiejski klimat. Często szukam inspiracji. Moja pasja nigdy nie daje o sobie zapomnieć. Wśród ubogiej teraz jeszcze zieleni, króluje Hedera helix, bluszcz pospolity i różne jego odmiany. Zimozielone pnącze, o małych wymaganiach, dobrze znoszący zacienienie i niskie temperatury. O tej porze to on występuje w roli głównej. Oplata nagie drzewa, zarasta cieniste zakątki. Nie wymaga regularnego cięcia ani koszenia, płoży się i pnie do góry. Zarasta gęsto siatki i ogrodzenia, oddziela, osłania, jest alternatywą dla traw. Mniej wymagający, efektowny, ekonomicznie bardziej opłacalny.
Może zachcecie szukać z nami miejsca w Dębicy na taką właśnie zieleń?